Przejdź do głównej treści

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Literatura

Nawigacja okruszkowa Nawigacja okruszkowa

Widok zawartości stron Widok zawartości stron

Unikatowy późnoromański iluminowany rękopis w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej

Unikatowy późnoromański iluminowany rękopis w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej

Średniowieczna literatura – nie tylko po łacinie!

Kilkakrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że to Renesans (jako epoka) przyniósł odejście od łaciny na rzecz języków narodowych – to uproszczenie, które sprawia, że błędnie sądzić można, iż w średniowieczu nie pisano po francusku, angielsku czy niemiecku. Tymczasem począwszy od XII wieku, w Europie Zachodniej dynamicznie rozwijała się literatura w językach narodowych – obok świeckich poematów, romansów rycerskich, oraz dzieł inspirowanych eposami antycznymi, popularne stały się także teksty poświęcone Matce Boskiej. Zbierały one apokryficzne tradycje związane z pochodzeniem i wczesnym życiem Marii, często ubarwiając opowieść dość fantastycznymi opisami rozmaitych cudów. Nieco ludową pobożność maryjną reprezentuje na przykład zbiór pieśni starofrancuskich Les Miracles de Nostre-Dame (Cuda Matki Boskiej), spisany przez Gautiera de Coincy, benedyktyna żyjącego na przełomie XII i XIII wieku. Tymczasem w języku średnio-wysoko-niemieckim ksiądz o imieniu Wernher napisał w Augsburgu w 1172 roku poemat poświęcony Marii, zwany Driu liet von der maget (Trzy wiersze o dziewicy). Dzieło to ma około 6 000 wersów i uważane jest za najstarszy zachowany żywot maryjny w języku narodowym.

Rękopis tego właśnie poematu, znajdujący się w Bibliotece Jagiellońskiej jest wyjątkowy z kilku powodów. To tekst w redakcji, która przetrwała w ośmiu rękopisach – w większości zachowanych jedynie we fragmentach – ale jest to jedyny egzemplarz ilustrowany! W dodatku ilustrowany bogato: został ozdobiony aż osiemdziesięcioma pięcioma miniaturami. Powstał najprawdopodobniej w Bawarii (w okolicach Ratyzbony?) pod koniec pierwszej ćwierci XIII wieku. Jest to zarazem najstarszy zachowany w sztuce niemieckiej cykl ilustrujący żywot Marii.

Rękopis ten należy do kolekcji zwanej Berlinką, czyli do zabytków pochodzących z dawnej Pruskiej Biblioteki Państwowej. W 1941 roku Niemcy ewakuowali z Berlina najcenniejsze części zbiorów, deponując ich część na Dolnym Śląsku – na terenach, które po II wojnie światowej znalazły się w granicach Polski. Berlinka znajduje się od 1947 roku w Bibliotece Jagiellońskiej jako depozyt Skarbu Państwa.

 

Skan ilustracji w rękopisie

Sen Trzech Króli oraz Trzej Królowie przed Madonną z Dzieciątkiem; Wernher Priester, „Driu liet von der maget”, Biblioteka Jagiellońska, Berol. Ms. Germ. Oct. 109

 

Nikolaus Henkel (w publikacji „Lesen in Bild und Text: Die ehem. Berliner Bilderhandschrift von Priester Wernhers ‘Maria’” 2013) zestawił rękopis w Krakowie z innymi niemieckojęzycznymi i ilustrowanymi dziełami z podobnego czasu: adaptacją „Pieśni o Rolandzie” autorstwa księdza Konrada (Rolandslied des Pfaffen Konrad; Universitätsbibliothek Heidelberg, Cod. Pal. germ. 112, Ratyzbona/ Hesja-Turyngia (?), koniec XII wieku), ilustrowanym rękopisem Genesis / Physiologus z Millstätt (ok. 1200 lub początek XIII w., Klagenfurt, Landesarchiv, Cod. GV 6/19), romansem o Eneaszu (Eneasroman) Heinricha von Veldeke (ok. 1220-1230, Staatsbibliothek zu Berlin - Preußischer Kulturbesitz, Ms. germ. fol. 282) oraz historią Tristana i Izoldy (Tristan und Isolde) Gottfrieda von Straßburg (pierwsza połowa XIII w., Bayerische Staatsbibliothek w Monachium, Cgm 51). Stylistycznie dekoracje wszystkich tych rękopisów różnią się (zwłaszcza w sposobie kształtowania szat postaci), choć mają pewne cechy wspólne: miniatury są rysunkowe, nie zaś malarskie, w niewielkim zakresie podkolorowane, a kompozycje dość stłoczone, pełne monumentalnych postaci, bez tła lub na płaskiej plamie barwnej. Iluminator rękopisu przechowywanego w Krakowie sytuował sceny na tle mniej-więcej kwadratowych pól w brunatnym obramieniu, najczęściej wypełnionych zielenią i błękitem, przy czym postacie miejscami „wychodzą” poza owe ramy. Podobny zabieg kompozycyjny znajdziemy w berlińskim rękopsie Eneasroman; tak jak i u nas, także tam szaty postaci są kształtowane kaligraficznie, z użyciem różnych kolorów atramentu.

 

Skan karty z rękopisu

Karta z rękopisu Eneasroman Heinricha von Veldeke, ok. 1220-1230, Staatsbibliothek zu Berlin - Preußischer Kulturbesitz, Ms. germ. fol. 282, fol. 9v

 

Przywołane inne rękopisy to zabytki literatury świeckiej; nasz zaś opowiada legendę Matki Boskiej. Głównym źródłem Wernhera był zapewne apokryf zwany Ewangelią Pseudo-Mateusza, stworzony między VI a VIII wiekiem, prawdopodobnie w Galii, w kręgach rodzącego się monastycyzmu benedyktyńskiego. Punktem wyjścia dla tego z kolei utworu była łacińska parafraza tak zwanej Protoewangelii Jakuba, powstałej w drugiej połowie II wieku.

Nasze dzieło zaczyna się od ilustracji Drzewa Jessego oraz Sądu Salomona.

Drzewo genealogiczne wyrastające z trzewi.

Skan ilustracji

Drzewo Jessego, Wernher Priester, „Driu liet von der maget”, Biblioteka Jagiellońska, Berol. Ms. Germ. Oct. 109,, fol. 1 v

 

Prorok Izajasz przepowiedział o Mesjaszu, że „Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni” – owa „różdżka” to po łacinie „virga”, co niesie skojarzenia ze słowem „virgo” („dziewica” – chodzi o Marię). Mesjasz miał wywodzić się od starotestamentowego króla Dawida, którego ojcem był Jesse – stąd drzewo genealogiczne Jezusa ukazywano w sztuce jako wyrastające z postaci Jessego. Z jego ciała wyrasta pień, a na kolejnych gałęziach pnących się na boki zasiadają przedstawiciele następujących po sobie pokoleń królewskiego rodu dawidowego. Genealogię Jezusa podali Ewangeliści Mateusz i Łukasz – obaj wyprowadzili rodowód od Dawida do Józefa, męża Marii, jednak podali inne imiona kolejnych przodków. Tradycyjnie zatem uznano, że Mateusz, który wywiódł „dawidowe” pochodzenie Józefa od Salomona, syna Dawida, faktycznie opisał rodowód opiekuna Jezusa, podczas gdy Łukasz – wywodząc owo pochodzenie od innego syna Dawida, Natana – w rzeczywistości wyliczył przodków Marii. A zatem również Matka Boska miała mieć wśród swych przodków Jessego.

 

Dodatkowo, dalsze miniatury w naszym rękopisie (na karcie 6) odnoszą się do biblijnego Jakuba – to jeszcze wcześniejszy element rodowodu Marii, jako że biblijny Jakub (syn Izaaka, wnuk Abrahama) miał być z kolei przodkiem Jessego. Najsłynniejsze epizody związane z Jakubem to jego sen o drabinie do nieba, po której szli aniołowie, oraz jego walka z aniołem.

 

Skan ilustracji

Sen Jakuba o drabinie; Wernher Priester, „Driu liet von der maget”, Biblioteka Jagiellońska, Berol. Ms. Germ. Oct. 109, fol. 6r

 

Sen o drabinie zapisany jest w Księdze Rodzaju; Jakub w czasie podróży, śpiąc na ziemi, „we śnie ujrzał drabinę opartą na ziemi, sięgającą swym wierzchołkiem nieba, oraz aniołów Bożych, którzy wchodzili w górę i schodzili na dół. A oto Pan stał na jej szczycie i mówił: Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. A potomstwo twe będzie tak liczne jak proch ziemi, ty zaś rozprzestrzenisz się na zachód i na wschód, na północ i na południe; wszystkie plemiona ziemi otrzymają błogosławieństwo przez ciebie i przez twych potomków.” (Rdz 28; przekład z Biblii Tysiąclecia). Oprócz obietnicy, którą w tej scenie Bóg dał Jakubowi, ważny jest ów motyw wstępowania do nieba i zstępowania w dół; teologowie odnosili go między innymi do symboliki doskonalenia (wznoszenia się) i grzechu (upadku). Ponadto pojawiały się także porównania drabiny z krzyżem Chrystusa – także drewnianym, który pozwoli duszom odkupionym dostać się do nieba.

 

Skan ilustracji

Walka Jakuba z aniołem, Wernher Priester, „Driu liet von der maget”, Biblioteka Jagiellońska, Berol. Ms. Germ. Oct. 109, fol. 6v

 

Jeśli zaś chodzi o walkę Jakuba z aniołem (a właściwie z Bogiem), to jest to dość enigmatyczny epizod, również opisany w Księdze Rodzaju; Jakub siłował się nie wiadomo z kim („ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki” – Rdz 32,25), a na koniec – choć został dotknięty paraliżem biodra – wymusił na swym przeciwniku błogosławieństwo i otrzymał nowe imię („Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś” – Rdz 32,29). Teologowie dostrzegali w tym wydarzeniu symbol wytrwałej wiary i zwycięstwa w walce modlitewnej. Pojawiały się także interpretacje, że ów „anioł”-Bóg, to Syn Boży – czyli kolejna starotestamentowa zapowiedź nadejścia Mesjasza.

Biblijny Salomon, czyli uosobienie Mądrości.

Druga w kolejności miniatura w naszym rękopisie (na karcie 2), czyli Sąd Salomona, w kontekście maryjnym odnosić się może do koncepcji, że Maria uosabia Mądrość Bożą. W sztuce romańskiej popularne były wizerunki Madonny nazywane Sedes Sapientiae, czyli „tron mądrości”: w takim przedstawieniu Matka Boska stanowi „tron” dla Dzieciątka na jej kolanach, ukazanego jako władca świata. Biblijny tron Salomona miał być dekorowany rzeźbionymi lwami – stąd z kolei w późniejszej sztuce średniowiecznej przedstawienia Madonny na lwie, lub na ławie z motywem lwów. Z drugiej strony sama scena Sądu Salomona nie tylko dotyczy legendarnej mądrości tego władcy, ale także odnosi się do koncepcji „prawdziwego” i „fałszywego” macierzyństwa. Jak przeczytamy w I Księdze Królewskiej, przed Salomonem stanęły dwie kobiety, które mieszkały razem i miały małe dzieci: oto w nocy jedno z dzieci zmarło, a każda z matek twierdziła, że jej potomek to ten, który pozostał przy życiu. Salomon zasądził rozcięcie na pół żywego chłopca; „fałszywa” matka zgodziła się na to, zaś „prawdziwa” zaczęła błagać o ocalenie dziecka, mówiąc, że jest gotowa oddać je tej drugiej kobiecie, byle tylko pozostało ono przy życiu. W ten sposób mądry Salomon rozpoznał, która z kobiet jest prawdziwą matką i to jej oddał dziecko (całe i zdrowe).

 

Skan ilustracji

Sąd Salomona, Wernher Priester, „Driu liet von der maget”, Biblioteka Jagiellońska, Berol. Ms. Germ. Oct. 109, fol. 2r

 

Miniatura w naszym rękopisie czyni bohaterką tę złą, oszukańczą matkę – zapewne tutaj uosabiającą antytezę bohaterki tekstu, czyli Marii. To właśnie fałszywa matka została ukazana w momencie, gdy popiera wyrok Salomona mówiąc, że tak jak król zasądził, dziecko powinno zostać podzielone, aby ostatecznie żadna z kobiet nie miała potomka. Jej słowa Man sol ez teilen als er giht. / daz mirs noh dir werde niht widnieją na banderoli, czyli namalowanym zwoju przy jej dłoniach – tak właśnie w sztuce średniowiecznej ukazywano dialog, niczym dymki we współczesnych komiksach.

Magiczne moce książki – amulet dla rodzących kobiet.

Rękopis przechowywany w Krakowie powstał zapewne dla świeckiej kobiety z wyższych sfer, żony i matki. Książeczka jest niewielka – ma wymiary 16,5 na 11,7 cm, daje się zatem łatwo trzymać w jednej nawet dłoni. Oto bowiem poemat Wernhera miał służyć jako amulet – autor sam napisał, że jeśli kobieta oczekująca na rozwiązanie będzie w swej prawej dłoni trzymała rękopis wchodząc do komnaty porodowej, sama Matka Boska zapewni jej szybkie i bezproblemowe rozwiązanie! Jeśli zaś brzemienna chwyci wszystkie trzy książeczki (trzy części poematu zapewne były pierwotnie trzema osobnymi rękopisami), Matka Boska zadba o to, żeby dziecko nie było kalekie ani niewidome, oraz żeby po śmierci jego dusza osiągnęła zbawienie. To właśnie zapewne z powodu tych „magicznych” mocy wspierających kobietę w porodzie, największe zagęszczenie ilustracji (miniatura na każdej karcie) występuje w tekście tam, gdzie mowa jest o narodzinach Jezusa.

 

Skan ilustracji w rękopisie

Boże Narodzenie: Maria z Dzieciątkiem i położne, oraz Kąpiel Dzieciątka, Wernher Priester, „Driu liet von der maget”, Biblioteka Jagiellońska, Berol. Ms. Germ. Oct. 109

 

Cały rękopis dekorowany jest aż osiemdziesięcioma pięcioma miniaturami. Opowiadają one apokryficzną historię Matki Boskiej: zilustrowane zostały dzieje jej rodziców, jej młodość w świątyni, jej małżeństwo z Józefem, Zwiastowanie, Boże Narodzenie i kolejne wydarzenia, aż do Ucieczki świętej Rodziny do Egiptu i powrotu do Ziemi Świętej po śmierci Heroda. Historia ta pełna jest fantastycznych epizodów i nagłych zwrotów akcji; to już jednak materiał na zupełnie inną, osobną opowieść.

 

 

dr Magdalena Łanuszka

 

 

Logo projektu Patrimonium